Recenzja książki "Sekrety urody Koreanek - elementarz pielęgnacji"

By dermoblogg - 10/23/2017

Przygotowałam dla Was post, do którego zabierałam się już od bardzo dawna. Za nim jednak zaczęłam pisać, przejrzałam w sieci prawie wszystkie blogi, które recenzowały "Sekrety urody Koreanek". Autorką książki jest Amerykanka Koreańskiego pochodzenia Charlotte Cho.
Prawie wszystkie recenzentki jak "jeden mąż" zachwycają się ich urodą oraz 10-etapową pielęgnacją.

Wieloetapowa pielęgnacja i nakładanie na twarz kilku specyfików jeden po drugim nigdy mnie nie przekonywała, głównie dlatego, że wiem z czym to się wiąże. Jednak kilka kroków w mojej pielęgnacji pokrywa się z tymi z Korei, ale to nie znaczy, że moje zdanie zmieniło się na temat tej książki.
Ciekawi Was jakie jest moje zdanie ? To zapraszam na dalszą część.


Książka ma 223 strony, jest w miękkiej oprawie i została wydana przez wydawnictwo Znak. Wygląd książki, jest uroczy i bardzo dziewczęcy, połowa internetu ma ją na zdjęciach, bo rzeczywiście  wygląda obłędnie. Sama również ją wykorzystuję do zdjęć.

Większa część książki to opis historii życia autorki, oraz tego co wydarzyło się, kiedy przeprowadziła się do Seulu. Poświęciła również jeden rozdział na przewodnik po barach, restauracjach oraz spa w mieście w którym żyła.

Charlotte Cho opisuje pielęgnację jako część kultury w Korei, w której kobiety i mężczyźni bardzo dbają o cerę. Opisała 10 etapowy Koreański rytuał pielęgnacyjny, w którym znajdują się:

1. Oczyszczanie olejkiem
2. Oczyszczanie z dodatkiem wody
3. Złuszczanie
4. Tonizowanie
5. Esencja
6. Serum, koncentraty
7. Maseczki w płacie
8. Kremy pod oczy
9. Nawilżanie
10. Ochrona przeciwsłoneczna.


 (1,2,3 ) Charlotte opisuje oczyszczanie pierwsze płynem micelarnym, później olejkiem lub żelem a następnie jeszcze peeling.  Myślę, że tak drastyczne oczyszczanie nie służy nikomu. Jestem zwolenniczką minimalistycznej pielęgnacji, a najlepszym rozwiązaniem będzie używanie delikatnych produktów i to takich, które są odpowiednie do naszej cery, oraz nie zaburzają funkcjonowania bariery naskórkowej.

(4) Jeżeli chodzi o toniki, to uważam, że jest jednym z najważniejszych produktów w codziennej pielęgnacji. Kiedy oczyszczamy twarz z pozostałości makijażu oraz innych zanieczyszczeń, naruszana jest jej naturalna warstwa. To właśnie tonik ma za zadanie przywrócić jej naturalne pH. Skóra ma kwaśny odczyn, a jej naturalne pH wynosi od 3,5 do 5,5. Jeżeli jest wyższe niż podane wartości, skóra wówczas podatna jest na nadkażenia bakteryjne.
Tonik powinien być dobrany również do specyficznych potrzeb naszej skóry.

(5,6) Esencja, serum, koncentraty. Nakładanie na skórę tak wielu produktów o różnych właściwościach nie jest rozsądne. Tutaj trzeba dobrze znać składy. Niektóre substancje się najzwyczajniej w świecie ze sobą nie lubią i mogą utrudniać wnikanie innych substancji. Poza tym każdy produkt ma różne barwniki oraz zapachy. Przy takiej pielęgnacji nasza skóra, po jakimś czasie będzie się mocno buntować.

(7) Maski w płacie i nie tylko warto stosować . Ale oczywiście we wszystkim trzeba znać umiar i wybierać takie, które nasza skóra potrzebuje. Nie kupować w sklepie Charlotte pierwszą lepszą którą ona poleciła. Każda cera jest inna i podstawą odpowiedniej pielęgnacji jest znajomość swojego rodzaju cery. Tylko w taki sposób zaczniecie odpowiednio dobierać kosmetyki do swojego rodzaju cery.  Kosmosolog na swoim blogu napisała post " sucha czy tłusta- pewnie mieszana" zajrzyjcie i dowiedzcie się jaki macie rodzaj cery.

(8) Kremy pod oczy są nam szalenie potrzebne, skóra w okół oczu jest cieńsza, najdelikatniejsza, płytko unaczyniona i z mniejszą podściółką tłuszczową. To wszystko sprawia, że skóra w okół oczu  szybciej się starzeje. Tu najszybciej pojawiają się pierwsze zmarszczki, a to za sprawą silnie pracujących mięśni mimicznych,  dlatego ważne jest stosowanie kremów pod oczy i na powieki już w młodym wieku, natomiast nie tych pierwszych lepszych z drogerii. Za nim wybierzecie się na zakupy, poszperajcie, poczytajcie i kupcie taki, który będzie dla Was odpowiedni, albo zajrzyjcie do mnie do pracy to dobierzemy odpowiedni :) Ilość i dobre nakładanie kremu też ma znaczenie, ale to temat na osobny post.

(9) Nawilżanie praktykowane w Azji jak i w Europie to jeden z najważniejszych rytuałów pielęgnacyjnych. Trudno się z tym nie zgodzić, prawie każda cera potrzebuje nawilżenia. Jednak jak we wszystkim zalecany jest umiar. Azjatki jednak mają skórę cienką, łatwo się uszkadza i odwadnia, również ma znaczenie klimat w którym żyją. U tych kobiet transepidermalna utrata wody w skórze zachodzi o wiele szybciej niż u nas. Właśnie dlatego kosmetyki nawilżające sprzedają się u nich jak ciepłe bułeczki, a toniki z kwasem hialuronowym sprzedaje się je tam w litrowych butelkach,  podobnie jak u nas wódka ;)

(10) Filtry przeciwsłoneczne również są nam bardzo potrzebne. Zwłaszcza dla osób posiadające przebarwienia, trądzik różowaty i wiele innych osób, które mają problemy ze skórą. Wiele osób w okresie jesiennym poddaje się również kuracjom złuszczającym i tutaj filtry są niezbędne. Z tym wszystkim się zgadzam i zalecam moim klientom aby również do swojej pielęgnacji włączyły używanie filtrów przeciwsłonecznych. Ale powtórzę się kolejny raz, we wszystkim trzeba znać umiar.

Wydaje mi się, że świat oszalał z powodu made in Korea i made in Japan. A książka Charlotte Cho podbiła serca europejskich kobiet. Wiele z nich po przeczytaniu zaczęło stosować wieloetapową pielęgnację. Jednak uważam, i trudno tutaj tego nie zauważyć, że jest ona napisana tylko i wyłącznie dlatego, żeby zwiększyć sprzedaż w swoim internetowym sklepie. Z premedytacją jest napisana łatwym i przyjemnym językiem, aby zaraz po zakończeniu wejść na jej stronę i zamówić chociażby mniej znaną u nas esencję, czy koreańską maskę w płacie.

Wieloetapowa pielęgnacja może zrobić nam więcej krzywdy niżeli pożytku, jak to napisała kosmosolog na swoim blogu :" W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że koreański rytuał piękna polega na intensywnym oczyszczaniu skóry z uszkodzeniem bariery naskórkowej, następnie wpompowanie w nią wody, a na koniec odbudowaniu barierę przy pomocy przeróżnej maści emolientów. "  i w zupełności się z nią zgadzam.



Jestem ciekawa czy którakolwiek z Was skusiła się na produkty ze sklepu Charlotte i stosowała 10-etapową pielęgnację? Jeżeli tak to napiszcie proszę co o tym sądzicie.

Napiszcie też proszę co ogólnie myślicie na temat samej książki i czy w ogóle ją znacie?


Zapraszam Was również na mojego instagrama https://www.instagram.com/dermoblogg/
oraz Facebooka https://web.facebook.com/dermoblogg/ tam jestem dużo bardziej aktywna :)


Pozdrawiam
Dermokonsultantka Monika.



  • Share:

You Might Also Like

19 komentarze

  1. Przeczytałam, przyjemna była, ale mnie nie porwała. Stosuję wieloetapową pielęgnację i moja skóra na tym korzysta. Ale doszłam do tego przez lata prób i błędów. Nie robię tego tak agresywnie, jak w książce. Nie skusiłam się na zakup, niczego z niej polecanego. Nawet nie chciało mi się przeglądać jej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że znasz potrzeby swojej skóry. O to w tym wszystkim chodzi :)

      Usuń
  2. 10 etapów to zbyt wiele. Zdecydowanie wolę minimalizację w nakładanych po sobie kosmetykach. Słusznie zaznaczyłaś- wiele składników może wzajemnie sobie przeszkodzić zamiast zadziałać synergistycznie. Peeling codziennie? Szaleństwo. 2-3 razy w tygodniu w zupełności wystarcza większości typom cer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa i bardzo interesujący blog. Dołączyłam do obserwatorów

      Usuń
    2. Dokładnie peeling wystarcza 2-3 razy w tygodniu max, zależy jeszcze od rodzaju cery :)

      Usuń
  3. Ta książka wydaje się inte
    resujaca. Chętnie przekonam się, czy porady w niej zawarte Olażą, się dla mnie pomocne.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze muszę w końcu ją kupić. obiecuje sobie ale nie realizuje :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Poradnik jest fajny i na pewno wiele uczy ale ja chyba nie byłabym systematyczna pod względem czasu i używania wszystkich produktów..

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś mnie nie ciągnie do tej książki... stosuję czasem azjatyckie kosmetyki, ale nie oszalałam na ich punkcie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tej recenzowalam ja u siebie. Twoja recenzja trafia w samo sedno!

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o tej książce, niestety nie miałam okazji jej dokładnie przeczytać. Świetnie, że pokazałaś te 10 etapów pielęgnacji. Oprócz tego okładka jest mega estetyczna a te obrazki są słodkie ;) Fajnie, że autorka też opisuję Koreę, bardzo chciałabym tam kiedyś pojechać, do Japonii także!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna recenzja! Po lekturze ksiązki zdecydowałam się na zakup kilku koreańskich specyfików i chociaż do 10 etapowej pielęgnacji było bardzo daleko, moja cera i tak oszalała. Zdecydowanie nadmiar kosmetyków mi nie służy. Książka jednak bardzo mi się podobała i przeczytałam z przyjemnośćią.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dużo słyszałam o tej książce jak i o samym rytuale. Jednak sama nie mam tyle czasu i motywacji, aby przestrzegać wszystkich kroków...
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlatego właśnie nie należy brać sobie tajk wszystkiego do serca i ślepo podażać za czymś gdzie coś wyczytaliśmy, bo ktoś poleca itp..trochę dystansu trzeba nabrać..i z głową działać:p

    OdpowiedzUsuń